Urodziny [Autyzm i my]

Wosk malowniczo rozpływał się na torcie, bo widok ognia sprawił, że jubilat totalnie stracił kontakt z rzeczywistością i ani myślał o zdmuchnięciu świeczek.

Listopad. Miesiąc urodzin Sylwestra. Przyglądam się temu małemu, tajemniczemu człowiekowi i zastanawiam się, co tak naprawdę dzieje się w jego małej główce. Dzień 4 urodzin nie wydawał się dla niego szczególnie wyjątkowy. Przyszli goście, z którymi witał się na rozkaz i jedynie w biegu. Każdy przyniósł jakiś przerażająco kolorowy i nieznany podarek, którego użytkowania będziemy próbowali się powoli, krok po kroku, nauczyć. Wosk malowniczo rozpływał się na torcie, bo widok ognia sprawił, że jubilat totalnie stracił kontakt z rzeczywistością i ani myślał o zdmuchnięciu świeczek. Nie odpuścił też schodów, na których punkcie potwornie się zafiksował, w co – zważywszy na wyjątkowość tego dnia – nie śmieliśmy brutalnie ingerować. Młody biegał więc tupiąc niemiłosiernie z góry na dół i z powrotem… Jednak gdy kłótnia z siostrą nabrała rozpędu i zaowocowała toną łez oraz kilkoma długimi włosami w jego małych łapkach, a wymuszone przeprosiny tylko pogarszały nastroje, powiedziałam sobie DOŚĆ! Bez wahania skorzystałam z pilota do telewizora, którego zresztą wręczył mi sam skruszony sprawca zamieszania. Na ten znak, Sylwester zasiadł w swoim ulubionym foteliku, a ja przeprosiłam nad wyraz wyrozumiałych gości. I tak przetrwaliśmy do końca imprezy.

Cztery lata za nami… Goście poszli, a ja patrzę na tego słodkiego urwisa i czuję jakieś dziwne zmęczenie, jakąś złość bez konkretnego adresata. Pielucha na pupie. Ani jednego wypowiedzianego dotąd słowa. Gdzie my jesteśmy? Chcę wierzyć, że to początek jego możliwości. Że to, co teraz widzi, czego doświadcza zostaje gdzieś w nim. Że rozumie chociaż część z tych otaczających go sytuacji i tylko nie chce mi pokazać, że rozumie…

Kończy się bajka. Wielki, fioletowy dinozaur Barney śpiewa z dzieciakami finałową piosenkę:
„Kocham Cię,
A Ty mnie…”

Młody chichra się w głos, rozgląda po pokoju i momentalnie rzuca mi się na szyję. Ściska tak mocno długą chwilę, po czym zagląda mi w oczy, jakby chciał odpowiedzieć mi na moje zmartwienia…

Autor: Magdalena Głuch, mama Sylwestra ze spectrum autyzmu