Niech ta podróż już się skończy [MOJA HISTORIA]

To była pierwsza taka sytuacja, w której nie wiedziałam jak się zachować. Dziś pewnie byłabym bardziej asertywna.

Ta krótka historia zdarzyła się podczas podróży pociągiem, kiedy Natalka była jeszcze bardzo mała. W przedziale, naprzeciwko nas siedziała dziewczynka około 5-letnia, może starsza. Podróżowała z ciocią i – jak to dziecko – nudziła się, więc cały czas zaczepiała moją Natalkę między innymi dokuczając jej zabawką, albo straszyła ją krzycząc „buu” zza wózka. Zwracałam jej uwagę, żeby tak nie robiła, ale bezskutecznie. Ciocia w ogóle nie reagowała. W końcu dziewczynka zaczęła zadawać mi pytania: dlaczego Natalka tak wyciąga język, albo: czemu ma takie dziwne oczy i tak się tylko na nią patrzy. Odpowiadałam wymijająco, czułam się okropnie, bezsilna i prawie bliska płaczu. Chciałam, żeby ta podróż już się skończyła.
To była pierwsza i jak na razie jedyna taka sytuacja, w której nie wiedziałam jak mam się zachować, co powiedzieć. Dziś pewnie byłabym bardziej asertywna i stanowcza, wtedy sama świadomość niepełnosprawności Natalki była dla mnie za świeża, by o niej mówić. Ale czas uczy, i takie sytuacje również.

Nadesłała: Kamila, mama Natalki z zespołem Downa

Na zdjęciu: Natalka w podróży (fot. archiwum rodzinne)